Grzeczne dziewczynki żyją w piekle
Grzeczna dziewczynka to postać, która żyje w bardzo wielu kobietach i często to ona dyktuje warunki – jak wyglądać, co mówić, jak się zachowywać… Grzeczne dziewczynki opanowały to do perfekcji. Są uległe, uprzejme, miłe, uczynne, pomocne, kochające, troskliwe, empatyczne. Nie stawiają granic, nie złoszczą się, nie chcą mieć czasu tylko dla siebie, są zawsze uśmiechnięte.
Można rozwodzić się bez końca o tym, jak trudno żyć pod dyktando grzecznej dziewczynki. Zaczynając od przekładania dobra wszystkich nad swoje, przez ukrywanie i zamrażanie swoich prawdziwych uczuć, aż po życie-nie-życie. Aspektów, które warto poruszyć jest bardzo wiele, ale dzisiaj skupimy się na seksualności grzecznej dziewczynki.
Czy taka grzeczna ma w ogóle prawo do połączenia się ze swoją seksualnością? Zdecydowanie nie. Jej wewnętrzny obraz kobiety, która jest sensualna, zmysłowa, w relacji ze sobą, podążająca za swoim sercem, to prawdopodobnie kurwa, dziwka, lafirynda. Takie dziewczynki słyszą:
Nie siedź rozkraczona.
Spódnica ci się podwinęła, jak ty wyglądasz.
Wszystko ci widać, wstyd! Będą się z ciebie śmiali!
Nóżki razem!
Nie baw się tak z chłopcami.
Nie dotykaj się, fuj!
Obraz seksualności w znacznym stopniu wynosimy z domu. To tam jako nastolatki słyszymy, że mamy się ubrać w dłuższe spódnice, mniejszy dekolt, skromniej, bo wyglądamy jak dziwki. Wujkowie i ojcowie komentują dojrzewające ciało, które natychmiast mamy ochotę zakryć i schować przed światem raz na zawsze, bo naraża nas na upokarzające zainteresowanie. Od naszych matek, ciotek, babek słyszymy mnóstwo komentarzy na temat innych kobiet… jak ta się ubrała, a ta się puszcza, a tamta znowu jakiegoś do domu przyprowadziła, a jeszcze tamta to lubi mężczyzn – wypowiedziane z grymasem obrzydzenia. Żywa seksualność jest odrzucona, wyśmiana i krytykowana przez inne kobiety.
Jakie przekonania zaczynają się w nas pojawiać na temat naszej seksualności? Im mniej połączenia z seksualną stroną tym lepiej. Dobra, porządna kobieta to taka, która odcina się od seksu, ciała, zmysłowości, sensualności, seksapilu, spontaniczności, radości z bycia, ekspresji. Taka kobieta jest też zaakceptowana przez inne kobiety i nie musi się bać, że zostanie znienawidzona. Taka kobieta nie zwraca też niebezpiecznej i zagrażającej uwagi mężczyzn.
Każda z nas w jakimś stopniu zetknęła się z takim przekazem. Niektóre jako dzieci czuły pod skórą, że coś im nie gra i że ciało jest ich dobrym, pięknym domem – wtedy często szukały swojej prawdy w późniejszym życiu. Inne ufały dorosłym bezgranicznie i podążały w kierunku, który wskazywali.
Jako dorosłe kobiety kończymy odcięte od ciała, od jego zmysłowości, ruchu, seksualności. Gdzieś bardzo głęboko czujemy, że to wszystko jest, że chce się wydostać, że szuka wyrazu i drży pod skórą. Niestety nie potrafimy do tego dotrzeć, czujemy, że pomiędzy nami, a energią seksualną i erotycznością jest mnóstwo blokad, a my mamy związane ręce. Nawet z najkochańszym partnerem nie umiemy się do końca otworzyć, nie jesteśmy spontaniczne, nie potrafimy mówić o swoich potrzebach ani przeżywać przyjemności. Czujemy, że ten seks nie jest dla nas ani o nas, że spełniamy jakiś kobiecy obowiązek, który w końcu robi się przykry i frustrujący, bo nie ma w nim nas.
Jeśli czujesz, że tak właśnie jest u Ciebie, to znaczy, że masz już za sobą pierwszy krok – jesteś świadoma tego, co się w Tobie dzieje. Teraz wiesz również skąd mogło się to wziąć. Ta świadomość to pierwszy krok procesu, który już w Tobie się rozpoczął. To proces, który prowadzi do uzdrowienia. Być może czujesz dużo frustracji i złości w związku z tym, ale pamiętaj, że te emocje popychają nas do działania, generują w nas mnóstwo energii i siły, aby zmieniać, szukać, transformować.