Dlaczego boimy się otworzyć na własną seksualność?

Dlaczego boimy się otworzyć na własną seksualność?

Bez kategorii 0

Kobieca seksualność przez setki lat patriarchatu obrosła nie tylko mchem, lecz także skorupą. Grubą i twardą skorupą, która mogłaby dobrze ją ukryć i uchronić. Od czego uchronić? A no oczywiście od przemocy. Przemoc na tle seksualnym i przekraczanie granic było normą. Kobiety były taktowane jak własność, czego skutki czujemy jeszcze dzisiaj. W takich warunkach naturalnym było odwrócić się od wszystkiego, co miała związek z byciem kobietą. Dół brzucha został „odcięty”, czucie w yoni bardzo ograniczone, przyjemność wymarła. Kobiecość była źródłem wielu strasznych traum.

Wpływ tych historii na nasze relacje z ciałem jest WIELKI. Każde trudne doświadczenie, które było udziałem naszych przodkiń dzisiaj w nas żyje. Wiele z nas dostało w spadku gen, który ma nas „uratować” od bólu przez co odcina nas od yoni, czujemy niechęć lub obrzydzenie do seksu, odrzuca nas od mężczyzn, brzydzimy się ciałem i wszystkim, co z nim związane. Przekaz transgenetyczny mówi nam, że im bardziej znieczulimy yoni i odetniemy się od swojej kobiecości, tym mniej bólu w życiu doświadczamy.

Ale czy my dzisiaj tak chcemy żyć? Czy tak ma wyglądać nasze „być”?

Odcięte?
Zamrożone?
Bezwładne?
Opancerzone?
Zablokowane?
Pozbawione czucia?
Ubogie w przyjemność?
Nieznające orgazmu?

Jeśli tu jesteś, to wiem, że nie tego chcesz dla siebie. Wiele z nas ma dość. Chcemy wrócić do siebie. Szukamy, węszymy, pytamy, sprawdzamy. Z jednej strony chcemy odzyskać swoje święte, seksualne ciała, ale z drugiej spotykamy w sobie wiele blokad.

Jedną z takich blokad jest lęk. Pod skórą czujemy, że za dużo seksualności nas naraża. Zbyt kobiece kobiety narażają się na spojrzenia, komentarze, zaczepki, a może nawet coś więcej. Czujemy, że można za to oberwać.

Czy tak jest faktycznie? Czy nadal jesteśmy bezbronne i skazane na łaskę lub niełaskę? Wierzę, że nie. Wierzę, że każda z nas jest w stanie wypracować sobie takie granice, że będzie bezpieczna. Czakra sakralna, której domem jest właśnie yoni, odpowiada nie tylko za naszą seksualność, lecz także za granice. Kiedy pracujemy z tym obszarem, odżywiamy go i odblokowujemy przepływ energii, uzdrawiamy oba aspekty. Stawianie granic podąża za naszą seksualnością.

Stawianie granic jest dla kobiet tematem szczególnym we współczesnym świecie. W pewnym sensie dopiero dzisiaj jako kobiety możemy zacząć uczyć się mówić „nie”, ponieważ nigdy wcześniej nie miałyśmy takiej możliwości. Kobiecy głos nie był ani słyszany ani szanowany, ale z roku na rok to się zmienia.

Czy łatwo jest mówić „nie”? Oczywiście, że nie. Wychowano nas na „grzeczne dziewczynki”, przez co zastygamy w bezruchu, kiedy powinniśmy się bronić. Nie wypada nam odmawiać, pyskować, krzyczeć, uciekać, bronić się, bić, kopać ani walczyć o swoje (o siebie). Jesteśmy sparaliżowane. Milczymy z gulą w gardle, która tkwi tam właściwie nieustająco.

Nadszedł czas, aby to zmienić. Dzisiaj możemy otwierać się na własną kobiecość i uzdrawiać ją bez lęku. Kreuj świadomie swoje życie, ucz się, jak mówić „nie”, kiedy ktoś zbliża się do Ciebie zbyt mocno. Jesteś bezpieczna ze swoją seksualnością. Twoja kobiecość Cię nie naraża, nie robi z Ciebie ofiary, nie prowokuje, nie zachęca do przemocy, molestowania ani gwałtu. Twoja pochwa nie jest źródłem Twojego cierpienia i upokorzenia. Twoja seksualność nie jest grzechem i nie nakłania innych do grzechu. Kiedy dasz sobie prawo do tego, aby zacząć odkrywać moc płynącą z łona nauczysz się, w jaki sposób stawiać granice. Przyjdzie to naturalnie. Pewnego dnia poczujesz, że Twoje NIE ma w sobie mordercze instynkty i nikt nie może tego nie szanować. „Grzeczna dziewczynka”, która żyje w Tobie i sprawia, że tak często nie mogłaś nic powiedzieć, zrobić, uciec, krzyknąć, bronić się… MUSI UMRZEĆ. Na jej miejsce przyjdzie kobieta dzika, odważna, nieposkromiona. Taka kobieta zabije, jeśli będzie musiała. Taka kobieta sama potrafi o siebie zadbać i wie, jak to zrobić.

Pomyśl o tym wszystkich sytuacjach, w których ktoś przekroczył Twoje granice na tle seksualności i kobiecości. Najczęściej robią to mężczyźni, ale też koleżanki czy rodzina. Każda z nas doświadczyła kilkanaście albo kilkadziesiąt takich sytuacji w życiu. Niestety najczęściej nie reagujemy, milczymy, wycofujemy się. Brak reakcji wchodzi nam w krew a oprawcy daje poczucie, że jest bezkarny i może w ten sposób postępować wobec nas i innych kobiet.

Wyobraź sobie świat, w którym kobiety masowo zaczynają reagować na taką przemoc i stawiać jasno swoje granice. Pomyśl o jakimś przełożonym, który w taki czy inny sposób molestuje swoje pracownice, nawet słownie. Wyobraź sobie, jak te wszystkie kobiety pewnego dnia czują połączenie z całym ogniem, wściekłością, morderczą siłą, które pozwalają im się obronić i robią to z radością i wzajemnie się w tym wspierają! Ten mężczyzna szybko nauczy się ogromnego szacunku do kobiecej siły, a one ochronią nie tylko siebie, lecz także wszystkie kobiety, które staną później na drodze temu mężczyźnie. To właśnie się dzieje, kiedy jako kobiety zaczynamy o siebie dbać.

Jak wiadomo, aby zmienić świat, należy zacząć od siebie 🙂 Przypomnij sobie wszystkie sytuacje, w których ktoś przekroczył Twoje granice – skomentował piersi, dał Ci klapsa na środku ulicy, dotykał Cię „przypadkiem” i tak dalej. Przejdź jeszcze raz przez każdą z nich i sprawdź, jak mogłabyś na nią zareagować, gdybyś była w pełni swojej mocy. Jak wyglądałoby i brzmiałoby Twoje „nie”? Co byś zrobiła? Co byś powiedziała? Kiedy następnym razem spotka Cię coś takiego spróbuj zadbać o swoje granice. Nawet jeśli będzie to trudne i ostatecznie nie zrobisz nic, to próbuj do skutku! W końcu działanie podąży za myślami.

Gdybyś mogła cofnąć czas, czemu powiedziałabyś NIE?

Mówię NIE obleśnym spojrzeniom.
Mówię NIE komentowaniu wyglądu.
Mówię NIE „przypadkowym” dotykom.
Mówię NIE końskim zalotom.
Mówię NIE ocieraniu się w autobusie.
Mówię NIE traktowaniu kobiecego ciała jak własność.
Mówię NIE przemocy seksualnej ukrytej pod nazwą „małżeństwo”.
Mówię NIE poniżaniu i zawstydzaniu.
Mówię NIE używaniu kobiet.
Mówię NIE traktowaniu z góry.
Mówię NIE szufladkowaniu na dziwki i niewydymane.
Mówię NIE „mężowi jak chce dać trzeba”.
Mówię NIE panom ukrytym w ciemnych bramach.
Mówię NIE wujkom i przyjaciołom taty.
Mówię NIE komentarzom na temat dojrzewania.
Mówię NIE braku intymności i prywatności.
Mówię NIE przekraczaniu granic.

Jakiego NIE tu jeszcze brakuje Twoim zdaniem?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *